czwartek, 7 kwietnia 2016

Bogowie dzielnie walczą w opozycji, część I

Witajcie kochani!

aTu Ocean! Obiecałem Wam nową stylóweczkę już w tamtym tygodniu, lecz zebranie najlepszych ciuszków od światowych projektantów, by stworzyć kreację, która zatrzyma Wasze oddechy i opróżni portfele Waszych rodziców, nie jest prostą sprawą. Poza tym Bogowie studiują, żebyśmy byli elokwentni i wykazywali się ponadprzeciętną inteligencją.

Ale jak to powiedział Tsunami, gdy zajął dopiero drugie miejsce w ubiegłorocznym konkursie o Krowią Statuetkę Zimbabwe i Okolic – „Co się odwlecze to nie uciecze”. I tak też było! Tydzień temu znów popisał się najlepszymi w Zimbabwe i Okolicach umiejętnościami masturbatora bydła, zdeklasował swoich rywali i zaanektował statuetkę z rąk ubiegłorocznego zwycięzcy, niczym PutIn półwysep Krem spod władzy KrainyU! Ja natomiast mam dla Was historię, która zaczęła się 3 lata temu, historię naszej długiej nieobecności.

Zaczęło się pod koniec czerwca 2013 roku. Nietrudno zauważyć – kilka dni po dodaniu naszej ostatniej stylówki. Przypadek? – zapytacie… Otóż nie! Rząd Zimbabwe zaniepokojony naszą aktywnością i popularnością, która zaczęła rosnąć w tak zatrważającym tempie jak głód wśród mieszkańców naszego kraju, jak ceny w zimbabwiańskich sklepach podczas hiperinflacji, jak nuklearne zagrożenie w części Okolic Zimbabwe zarządzanej przez nijakiego Kim (Kolwiek) Dzwon Una, jak wkur…


Do rzeczy! Rząd Zimbabwe zaczął obawiać się konkurencji z naszej strony. Pomimo ustawy z szesnastego marca, mającej przybliżyć kraj do ustroju demokratycznego, podobnego do tego panującego w niektórych dzielnicach Okolic, władza szybko pokazała, że nie chce pozbywać się stołków. W tych okolicznościach Czwórka fantastycznych Bogów, która nagle pojawiła się na horyzoncie i podbiła serca ludu, stała się w ciągu kilku dni zarzewiem buntu i sprzeciwu wobec dotychczasowych sranowisk! Byliśmy jak Dzenifer Lołrens w tym filmie ze śpiewającym gołębiem – niebezpieczni jak wydra, zwinni i nieprzewidywalni jak kury!

Gdy rząd położył łapę na naszym projekcie blokując nam dzielenie się z Wami naszymi stylizacjami, powiedzieliśmy „DOŚĆ”, tak być nie mogło! Zebraliśmy wszystkich pracowników z naszych pól bawełny, którzy tak nas kochają, że pracują dla nas za darmo i ruszyliśmy na stolicę. W drodze zebraliśmy tysiące ludzi, którzy z dobrej woli wspomagają nas swoimi haraczami dobrowolnymi darowiznami, byśmy zawsze wyglądali najlepiej nie tylko w Zimbabwe, ale i całych Okolicach. Blaskiem naszych strojów rozświetliliśmy całe Harare rozpoczynając Wojnę Trzyletnią.



Ale to co się wtedy zdarzyło było najokrutniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek doświadczyliśmy. Coś gorszego nawet od złamanego paznokcia, czy rozdwojonych końcówek.

Władcy naszego kraju okazali się tchórzliwi jak tchórze! Wysłali naprzeciw nas całą armię, która zaczęła do nas strzelać! Zginęło mnóstwo ludzi, którzy ciężko dla nas pracowali, którzy sprawiali, że Bogowie Mody byli Bogami Mody, a nie paskudnie ubranymi menelami. Jak się jednak okazało wszyscy żołnierze byli naszymi zagorzałymi fanami i strzelali tylko do osób wyglądających jak żebracy z ulicy, natomiast naszą NAJWSPANIALSZĄ CZWÓRKĘ oszczędzili, za co jesteśmy im niezmiernie wdzięczni! Mimo że nasze ciuszki kupione za kilkadziesiąt pełnych wywrotek wypełnionych Dolarami Zimbabwe, zostały zabrudzone krwią, nie zlękliśmy się! Szybko wróciliśmy do naszej zimbabwiańskiej posiadłości i pocieszyliśmy się nowymi zakupami, na które przeznaczyliśmy e^(55/7) wywrotek. Humor od razu nam się polepszył i mogliśmy spokojnie zasnąć. Ja w swoim nowiusieńkim różowo-niebieskim pudle przy posiadłości, a pozostali w królewskich łożach pod kołdrami wypełnionymi piórami flamingów, obleczonymi jedwabnymi poszwami.

Lecz horror dopiero się zaczynał… Następnego dnia presja zamieszek tak negatywnie wpłynęła na naszą krajową walutę, że ta w ciągu nocy straciła ponad 97/2π% swojej wartości… Gdy Monsunowi zachciało się lizaka i wysłał do sklepu jednego z naszych nielicznych pracowników, którzy przeżyli ubiegłodniową masakrę, ten ledwo szedł z tą kupą pieniędzy, a oto on uwieczniony na zdjęciu (patrzcie jak się zawstydził):
\
Opisałem dopiero pierwsze dni naszych zmagań, a już tyle tekstu... Podzielę więc całość na kila części, żebyście przypadkiem za dużo nie przeczytali jednego dnia, bo kto będzie grzebał po internetach szukając jakże ważnych dla społeczeństwa blogów modowych i przeglądał zdjęcia zabawnych kotów? 

Koniec części pierwszej, drugą wstawię po nowiutkiej stylizacji, która (daj Modowy Boże) zostanie wrzucona już wkrótce! :* xoxo
Ocean